Byłem świadkiem już tak wielu różnych ludzkich zachowań, że w zasadzie nic nie powinno mnie już dziwić. A jednak… Rekordziści ostatnich dni:
– Pani z biura nieruchomości, dla której moja mama jest ciocią. Otwarcie namawia mamę na oszustwo, proponuje sporządzenie drugiej, fałszywej umowy, z podrobionym podpisem mamy. Dzwonię do pani i nazywam rzeczy po imieniu, kompletnie nie przejmując się tym, że z automatu staję się tym złym. Tym który stanął na drodze do wychujania starszej pani na dodatkowe parę talarów.
– Mój brat, który odwiedził Polskę w okresie długiego weekendu. Co prawda dostał bana na Komunię mojego syna, ale miał w tym czasie zatrzymać się u mamy, a wszyscy mieliśmy zobaczyć się dzień-dwa później. Niestety nigdzie nie dotarł, ciężko gdzieś dotrzeć, skoro przez kilka dni pod rząd chleje się do utraty tchu. Najłatwiej wyłączyć telefony, a mieszkająca sama na odludziu mama niech sobie dzwoni o rynnę co najwyżej.
Cóż, można to podsumować jednym słowem: rodzina.