W dniu w którym opadły maski pewnie jak wielu innych ludzi na widok zbliżającego się tramwaju wkładałem odruchowo rękę do kieszeni w poszukiwaniu obowiązkowego kamuflażu. Nie ogoliłem się rano, ktoś pewnie nie zdążył pomalować ust. Czułem się nieco dziwnie, tak bezwstydnie wystawiony na widok publiczny. Na przywitanie słońca wyszły tłumy, odbierając mi tym samym mój park. Teraz pada deszcz, a ja poruszam się w przeciwnym kierunku do jego kropel. Schodami z liści w górę i do wewnątrz.
Miesiąc: Marzec 2022
czyfczy
Czy w czyichś wspomnieniach ja też obrócę się w znikający przystanek tramwajowy? W kwiat maku z kroplą… deszczu? Rosy? Potu? W odręcznie malowany rozkład autobusów? W plastikowy trójzębny widelec obok solniczki zrobionej ze słoika z podziurawioną zakrętką? W podpisaną długopisem kasetę magnetofonową? W oślepiający śnieg? W ten jedyny w swoim rodzaju czas po kolacji?
krul
Dostrajam swoje fale mózgowe do Króla Szwecji.
Czego i Państwu życzę.
ti Ta TAM ti Ta TAM ti Ta TAM
Mitycznie się mylę. Ale przekuwam potknięcia w pancerz. Przekłuwam napędzany siłami przyrody balony dogmatów. Uwagi nie przykuwam. Po piórach na kowadle ani śladu.
stolik przesuwa się wszystko na nim drży drga coś w nas
Usiądź ze mną do tej zakazanej kawy. I nie rozmawiajmy o tym wszystkim co się dzieje. Wystarczy, że żołądek dyktuje mi co mam robić, a czego nie. Wystarczy, że świat od lat wylewa ścieki na moje życie. Zauważyłem, że teraz pisanie o sobie nie jest w dobrym tonie. Nie może nas nic boleć. Niedługo nie będzie można się uśmiechać. Ten ton… to toń. Nie wchodź tam boso. A jeżeli zdarzy ci się utknąć, zaczepić o coś zardzewiałego, to zerwę wszystkie struny ze wszystkich stron siebie, uplotę z nich linę i choć nie mam ci nic do zarzucenia, to jeden jej koniec będzie należał do ciebie.
ovvo
jaki gatunek zasypia
jaką płcią wstaje
jak twardnieje w uwiądzie
jak wiele się wydaje
jak szybko powstać musi
jak długą drogę pokonać
by znaleźć kamień co kusi
stanąć na nim i wołać
rzecz
coś jak rzeczywistość znana z okładek płyt
wydanych i niewydanych
wieje przeciągiem ze szpary w drzwiach
przez dziurkę od klucza bezkres
znikające za horyzontem pola kukurydzy
gdzieniegdzie przebijają się maki odciągając uwagę
od jednej róży koloru wiśni